Wiadomości branży mięsnej

Holenderscy naukowcy odkryli przypadki zakażenia gronkowcem złocistym MRSA w rodzinach hodowców świń. Jest jednoznaczne, według wyników ich badań, że groźna bakteria może się przenosić ze zwierząt domowych na ludzi - pisze magazyn Science.

Pierwsze zakażenie odkryto jeszcze w 2004 roku. W czerwcu 2004 Andreas Voss z RadboudUniversity Nijmegen Medical Center badał sześciomiesięczną dziewczynkę przysłaną na operację wrodzonej wady serca m.in. na obecność, stanowiącej wielkie ryzyko przy operacjach tego typu, bakterii Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty). Voss i jego koledzy odnaleźli nie tylko S. aureus, ale od razu najodporniejszą jego formę zwaną methicillin-resistant S. aureus (MRSA).

Bakteria MRSA jest odporna na większość antybiotyków z grupy beta-laktamów, czyli niszczących ścianę komórkową bakterii. Lekarze byli zdumieni. Chociaż MRSA osiąga w krajach rozwijających się rozmiary epidemii, zakażenia tą bakterią są rzadkie w Holandii, dzięki energicznej polityce "znajdź i zniszcz", zastosowanej w kraju w połowie lat 90 dla przetestowania obecności tej superbakterii w holenderskich zakładach lecznictwa, gdzie co jakiś czas się rozprzestrzeniała.

Obecnie w Holandii największe ryzyko zakażenia MRSA stanowi pobyt w zakażonym szpitalu zagranicznym. Dziecko badane przez Vossa jednak nigdzie nie wyjeżdżało i jak stwierdził on sam w wypowiedzi dla Science "nie mogliśmy znaleźć źródła zakażenia". Był tylko jeden trop - rodzice byli hodowcami świń.

Po kilku tygodniach do szpitala trafił drugi pacjent z zakażeniem MRSA - także hodowca świń, a potem trzeci - dziecko weterynarza, który pracował tylko ze świniami "to był łut szczęścia" - powiedział naukowiec. "Mieliśmy w ciągu krótkiego czasu trzy niespodziewane przypadki, w których istniały powiązania ze świniami" - zauważył Voss.

Jak pisze Science, świnie i inne zwierzęta gospodarskie częstokroć i zwykle w sposób niegroźny, nabywają S.aureus. Z wyjątkiem jednego przypadku opisanego zresztą w literaturze naukowej, niejednokrotnie stwierdzono, że świnie i inne zwierzęta hodowlane nabywają MRSA, ale nie był znany przypadek kiedy szczep MRSA przeskoczył z tych zwierząt na człowieka. Jeśli lęki lekarzy holenderskich okażą się prawdą, nowy szczep nabył tej umiejętności, otwierając tym samym nową drogę dla potencjalnie niebezpiecznej superbakterii rozprzestrzeniającej się wśród ludzi.

"Na początku, obawialiśmy się bardzo, że będzie to duży problem, który mógłby się rozprzestrzenić w całej populacji" - powiedział Science Jan Kluytmans, mikrobiolog w VU University Medical Center w Amsterdamie, zaangażowany wcześniej przez Vossa do pomocy w badaniach. W następnych miesiącach, zagrożenie związane ze zwierzętami hodowlanymi MRSA odegrało rolę w kontrowersyjnym raporcie zawartym w specjalnej serii CBS Evening News, gdzie omawiano konsekwencje szerokiego użycia w procesie tuczu przez sektor chowu zwierząt ważnych z punktu widzenia medycznego antybiotyków.

Takie ich użycie pozwala S.aureus i innym bakteriom na wymianę całych pakietów genów odporności potencjalnie, przekazując odporność na antybiotyki, jak metycylina, która nawet nigdy nie jest używana w rolnictwie. Te zagrożenia podsycają wprowadzenie restrykcji w długo debatowanym stosowaniu antybiotyków; tego lata amerykańska U.S. Food and Drug Administration zaproponowała wycofanie wielu z nich. Przemysł zaoponował, stwierdzając, że ryzyko jest pomijalne. Obie strony używają faktu pojawienia się nowej superbakterii do wspierania swoich stanowisk. - opisuje Science.

Jak zauważa magazyn, największe obawy dotyczące tego szczepu nie zrealizowały się. Jak stwierdzili w trakcie pracy naukowcy, bakteria przeskakuje ze świń na ludzi. Powoduje to poważne zachorowania - aczkolwiek rzadko - wśród rolników i weterynarzy pracujących ze świniami i innymi zwierzętami hodowlanymi, chociaż większość z nich przenosi nieszkodliwe mikroby w górnych drogach oddechowych.

Jednak to nie znaczy, że są one gotowe do transmisji między ludźmi, co oznacza, że szanse objęcia całej społeczności wydają się niskie. Jednakże MRSA są gotowe do mieszania i wymiany genów z innymi bakteriami, czyniąc je bardziej zjadliwymi, łatwiejszymi w przenoszeniu i trudniejszymi w leczeniu - i ten pojawiający się nowy szczep może pójść tą drogą.

"Czy jest coś co pozwala się martwić o to? Oczywiście" - uważa w wypowiedzi dla Science specjalista ds. chorób zakaźnych Vance Fowler z Duke University Medical Center w Durham, w Karolinie Północnej w USA. MRSA pojawiła się po raz pierwszy w szpitalach, gdzie procedury medyczne przenoszą bakterie do niechronionych obszarów ciała ludzkiego oraz na pacjentów wrażliwych na zakażenia. Do lat 90. oznaczało to niewielkie zagrożenie i większa część szczepów S.aureus była wrażliwa na metycylinę. Jednak MRSA zastąpiły szczepy wrażliwe na metycylinę oraz nabyły odporności na inne antybiotyki, czyniąc szpitale prawdziwie niebezpiecznymi placówkami.

Obecnie S.aureus są odpowiedzialne za 20 proc. infekcji układu krwionośnego, a 65 proc. zakażeń S.aureus na oddziałach intensywnej terapii jest oporna oprócz innych antybiotyków także na metycylinę.

MRSA zabiła 18,650 Amerykanów w 2005 roku - poinformowali naukowcy z U.S. Centers for Disease Control and Prevention (CDC) w numerze The Journal of the American Medical Association z 2007 roku. Jest to wyższy poziom śmiertelności niż ten związany z HIV/AIDS.

Przez lata, najgroźniejsze zakażenia MRSA związane były ze szpitalami. Niektóre szczepy zaczęły cyrkulować w szerszym otoczeniu społecznym, głównie między ludźmi w małych przestrzeniach jak targowiska, więzienia i wśród narażonych na częste kontakty członków rodzin. Bakterie te pojawiły się także wśród osób uprawiających sporty kontaktowe - stwierdzono w 2008 roku. Od lat 90. granica między zakażeniami związanymi ze szpitalami i społecznościami zaczyna się zacierać. Szczepy przedtem ograniczone tylko do szpitali zaczynają zakażać ludzi zdrowych, za to szczepy dotąd spotykane w społeczeństwie zakażają wielu pacjentów szpitali.

Trzy wyizolowane szczepy ze szpitala w Nijmegen okazały się jednym szczepem nazwanym przez badaczy ST398.

Za zezwoleniem ojca pacjentki, zespół Vossa wyhodował bakterie ze świń na jego farmie i przeprowadził testy na nim oraz wśród 25 innych rolników-hodowców. Po dwóch miesiącach od rozpoznania bakterii u dziewczynki, dowiedzieli się że jeden na czterech był nosicielem MRSA, w porównaniu z 0,03 proc. w całej populacji holenderskiej. Choć wstępne, analizy dostarczyły mocnych dowodów na to, że nowa bakteria pochodzi od świń. Jak pisze Science, dla potwierdzenia tej drogi transmisji Kluytmans i Voss wykonali studium kontrolne przypadku, w którym sprawdzili dane dotyczące zakażeń MRSA przechowywane w holenderskim narodowym centrum mikrobiologii.

W 2007 roku, według ich raportu w Emerging Infectious Diseases, nosiciele ST398 dwunastokrotnie częściej byli hodowcami świń niż nie uprawiającymi zawodu rolnika i wszystkie MRSA wyizolowane od rolników należały do szczepu ST398. Hodowcy bydła 20-krotnie częściej byli nosicielami szczepu. Szczep pojawiał się także u kurczaków, koni, psów i kotów, ale potencjalne jego zagrożenie dla ludzi było słabo rozpoznane.

Także biolog Robert Skov ze Statens Serum Institut w Kopenhadze w Danii w swoim studium przypadku opublikowanym w Emerging Infectious Diseases, wykazał, że szczep ten może być związany z hodowlą świń. Wiedziano na ile szczep ten jest agresywny, ale niektóre z danych nadal wymagają uwagi.

Naukowcy testowali także jaka jest gotowość szczepu ST398 do rozprzestrzeniania się wśród ludzi i dowiedzieli się, że nie rozprzestrzenia się on łatwo poza farmami.

Zespół pod kierownictwem Wolfganga Witte, mikrobiologa z Robert Koch Institute w Wernigerode w Niemczech wykonał doświadczenie w szkołach w Północnej Nadrenii-Westfalii, gdzie prowadzona jest intensywna hodowla świń, które miało pokazać, że jeśli szczep ten rozprzestrzenia się między zdrowymi ludźmi, to powinno być to widoczne wśród uczniów. Zespół według pracy opublikowanej w zeszłym roku w PloS ONE stwierdził, że 250 na 462 uczniów miało pozytywny wynik testu na S.aureus, ale tylko trzech z nich było nosicielami ST398 MRSA w górnych drogach oddechowych. Wszyscy oni żyli na farmach świń.

ST398 rozprzestrzenia się także na farmach w Ameryce Północnej - stwierdzają najnowsze studia. Dla przykładu w ostatnim roku Tara Smith i jej koledzy z Iowa State University w Ames poinformowali w PloS ONE, że niemal połowa ze świń i 45 proc. robotników na farmach hodowlanych świń na Środkowym Zachodzie USA była nosicielami ST398. Jednak szczep ten wydaje się mniej groźny w USA niż w Europie - tylko jeden z robotników według studium Smith później zachorował.

Jak doniósł zespół pod kierownictwem biologa Michaela Mulveya z kanadyjskiego National Microbiology Laboratory w Winnipeg w raporcie w kwietniowym numerze Emerging Infectious Diseases tylko 0,25 proc. z 3,687 przypadków MRSA przypadało na szczep ST398. Naukowcy spekulują, że ta transatlantycka różnica może wynikać z faktu, że ST398 pojawił się w Europie lub w USA i Kanadzie miał większą konkurencje ze strony innych szczepów MRSA, które zaadaptowały się do bytowania na ludziach.

PAP - Nauka w Polsce